WIĘZIEŃ WATYKANU (1870-1922)

Na początku października 1870 roku wyborcy z regionu, który stanowił jeszcze Państwo Kościelne, uchwalili olbrzymią większością głosów przyłączenie go do Królestwa Włoskiego. Pius IX odmówił jednak uznania tego faktu. Kiedy w maju 1871 roku parlament włoski uchwalił Ustawę Gwarancyjną, która przyznawała papieżowi Watykan, Lateran, Castel Gandolfo oraz dotację w wysokości 3 milionów lirów, papież po prostu jej nie przyjął. Zgoda – oświadczył – oznaczałaby uznanie grabieży, a zwłaszcza zajęcia Wiecznego Miasta: „Nie udzielimy zgody – pisał papież – na żadne pojednanie, które w jakiejkolwiek formie naruszałoby lub umniejszało nasze prawa, które są prawami Boga i Stolicy Apostolskiej1’204.

Trudno zrozumieć upór Piusa IX. Zapewne Pius VII lub Pius XI wynegocjowaliby z królem włoskim honorowe rozwiązanie tej kwestii. W otoczeniu papieża dały się słyszeć głosy doradzające zachowanie powściągliwości. Uciszył je. Jego upór dorównywał uporowi polityków włoskich, którzy dążyli do uczynienia z Rzymu stolicy jedynie po to, aby – urzeczywistniając program jedności narodowej – przyłączyć również Państwo Kościelne. W tym okresie Rzym był skromnym miastem, nie mogącym oferować takich możliwości, jakimi dysponowały inne miasta włoskie. Wiktor Emanuel II zdawał sobie z tego sprawę. Związany uczuciowo z Turynem, gdzie się urodził i gdzie pragnął mieszkać, przekonywał swych ministrów, że Florencja lub Neapol są jedynymi miastami, które mogłyby przyjąć dwór, parla- ment i rząd. Układ, pozostawiający Rzym papieżowi w zamian za zrzeczenie się Państwa Kościelnego, mógł być wynegocjowany o wiele wcześniej, zanim nadszedł fatalny dzień 20 września roku 1870. Papież musiał zdawać sobie sprawę z nieuchronności procesu zjednoczenia Włoch. Układ zadowalałby wszystkich z wyjątkiem tych, którzy tęsknili za przeszłością, przeszłością skończoną i bezpowrotną.

Uważając się za więźnia, papież nie opuścił Watykanu za życia. Jego los podzielą trzej następcy: Leon XIII, św. Pius X i Benedykt XV. Dobrowolne odosobnienie papieża, paradoksalnie, przysporzyło mu powszechnej sympatii także poza granicami Włoch. W niemałym stopniu przyczyniła się ona do zwiększenia prestiżu Stolicy Apostolskiej, wyzwolonej odtąd od problemów politycznych, które w istocie zbyt często utrudniały jej spełnianie misji duchowej.